No szału nie ma. Dużo pustosłowia, bicia piany, ładnych ujęć podczas podróży samochodem, wciśnięte nie wiadomo po co utwory Czerwonych gitar ( po prostu tutaj nie pasują ) i wdzięczenia się Trzebiatowskiej i Adamczyka. W sumie ich role są średnio-niezłe, ale fabuła, z którą musieli się zmierzyć nie dosięga do pięt średniakom z USA. Znam jednak jeszcze gorsze polskie filmy " Last minute" czy "Los numeros" w ostatnim czasie mnie jeszcze bardziej "osłabiły".